In the middle of nowhere - Iowa i Minnesota

Wizytą w Chicago zakończyliśmy pierwszy etap naszej podróży. Zrobiliśmy 3500 mil, wydając ok. 400$ na benzynę, ani złotówki na noclegi (freecampsites rządzi!), zwiedziliśmy 13 stanów i dwie prowincje Kanady. Teraz przyszła pora na dziki zachód! Uouououououououo (odgłosy Indian?)!

Od wyjazdu z Chicago minął już tydzień! W tym czasie udało nam się przejechać 1500 mil, głównie mijając pola kukurydzy (krajobraz niespecjalnie fascynujący, bo bardzo monotonny). Odwiedziliśmy: Illinois, Iowę, Minnesotę, Południową Dakotę i Wyoming – w sumie byliśmy już w siedemnastu stanach!

Po długich i wyczerpujących spacerach w Chicago, nadszedł czas na krótki odpoczynek. W Iowa znaleźliśmy całkiem przyjemny camping (oczywiście na freecampsites), na którym były toalety, stoliki, a nawet światło i możliwość podłączenia sprzętów do prądu! Naładowaliśmy wszystko, co potrzeba, skorzystaliśmy z naszego campingowego prysznica i wysprzątaliśmy porządnie Shevy’ego. Teoretycznie park jest zamykany ok. 22:30, ale jest też znak, który mówi, że można biwakować całą noc, mając specjalne pozwolenie. Ponieważ nie znaleźliśmy informacji,do kogo powinniśmy zgłosić chęć przenocowania, postanowiliśmy po prostu zostać na noc. I faktycznie, nikt nas o nic nie pytał i żadnych pozwoleń nie sprawdzał (w końcu pierwszy miesiąc podróżowania nauczył nas, że jeśli coś nie jest ewidentnie zabronione, to znaczy, że jest dozwolone). :)

Po przejechaniu stanu Iowa, przyszła kolej na Minnesotę. Chcieliśmy szybko przemknąć przez cały stan, aby w miarę wcześnie znaleźć się w Dakocie Południowej. Niestety, po drodze zaniepokoiły nas dziwne odgłosy. I wiecie co? Okazało się, że nasz Shevy lubi sobie wypić! Litr oleju na 1000 mil, to dla niego tyle, co nic. Mimo obaw, że ta przygoda zatrzyma nas na kilka godzin, udało nam się szybko uzupełnić olej i mogliśmy ruszać w dalszą drogę. Od tej pory, do kanistra z benzyną, dołączył jeszcze galon oleju. Just in case. ;)