4th of July, czyli potężna dawka amerykańskiej kultury
- Ciechomscywpodróży
- 5 lip 2017
- 2 minut(y) czytania

4th of July to jeden z najważniejszych dni w ciągu roku dla każdego Amerykanina – Dzień Niepodległości. Święto obchodzone jest w rocznicę podpisania Deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych od Wielkiej Brytanii. Spacerując mniejszymi i większymi ulicami miast, wszędzie widać amerykańskie flagi. Niemal każdy dom przystrojony jest w kolory USA – granatowy, czerwony i biały. Ponadto każda najmniejsza miejscowość ma swoją paradę/piknik/koncert/festyn, a dzień wieńczą fajerwerki.
Żeby zobaczyć pokaz wśród uradowanych Amerykanów i najlepiej wczuć się w tutejszy klimat, postanowiliśmy obejrzeć fajerwerki nad jeziorem Michigan, bardzo blisko „Chicagowskiego Downtown”. Tłumy ludzi zmierzały w tym samym kierunku, na szczęście udało nam się znaleźć odrobinę miejsca w pobliżu plaży – widok mieliśmy niesamowity, zarówno na pokaz nad wieżowcami, jak i nieco bliżej nas – przy plaży. Fajerwerki trwały prawie pół godziny! „Strzelanie” zaczęło się o 21:30 i byliśmy w szoku, gdy spojrzeliśmy na zegarek tuż po zakończeniu pokazu – prawie 22:00! Co więcej, ostatnie 3 minuty były bardziej spektakularne niż jakiekolwiek dotychczas przez nas obserwowane pokazy – wystrzeliło wtedy więcej petard niż na finałach WOŚP w Piasecznie przez cały jeden pokaz!
Niestety nie udało nam się uwiecznić show na zdjęciach – wzięliśmy ze sobą jedynie telefon i kamerkę – zamieszczamy zatem fatalną jakość, ale może chociaż odrobinę pozwoli Wam to wczuć się z nami w klimat. :)

Z małych ciekawostek kulturowych – gdy w Polsce mamy dowolne święto, wszystkie sklepy, urzędy, punkty usługowe są nieczynne. Tu, choć sklepy są czynne krócej, to jednak nie są zupełnie zamknięte (w większości z nich już wiele tygodni wcześniej można kupić amerykańskie flagi i mnóstwo innych gadżetów). Co więcej, tego dnia w większości miejsc pojawiają się ogromne przeceny!

Oczywiście postanowiliśmy z nich nieco skorzystać i pobuszowaliśmy odrobinę po cudownych sklepie Hobby Lobby. Na szczęście, na podobny pomysł (mimo ogromnych przecen) nie wpadli Amerykanie – Ci woleli zostać w domu i, obowiązkowo!, zapraszali rodzinę na grilla (w weekend przed 4th of July w sklepach wyprzedawane były ogromne liczby grilli w przeróżnych rodzajach i bardzo przystępnych cenach). My także postanowiliśmy przez chwilę pogrillować i rpzygotowaliśmy prawdziwe, amerykańskie steki! Nawet niekoniecznie lubiąca mięso Justyna zjadła swoją porcję. ;)

Comments